Reposted from myfuckingreality via saudade
Reposted from myfuckingreality via saudade
Zapowiadał się od wczoraj, ale nie chciałam uwierzyć, że naprawdę się pojawi. Już tak bywało, że straszył wizytą i odwoływał w ostatniej chwili, ale dziś był. Akurat siedziałam w wannie kiedy przyszedł. Był mocny, obezwładniający, wyciskający łzy i krzyk a następnie zaciskający gardło i pozbawiający oddechu. Mrowił mi w dłoniach i stopach, łomotał w piersiach, rozmywał spojrzenie. Trwał wieczność, a może jednak dwadzieścia minut.
Zostawił mnie tępo patrzącą w ścianę. Nie wiedziałam już czy po moich policzkach płynie pot czy łzy. Nie chciałam już czuć.